„Dziady” czyli godziny „miłości, rozpaczy i przestrogi”
Całe życie marzymy o szczęściu i gonimy za tym, co ma nam je zapewnić. Ciągle wydaje nam się, że jeszcze krok, jeszcze dwa i osiągniemy to, czego tak bardzo pragniemy. Sukces, kariera, dobrobyt, wymarzony zawód, wymarzona podróż, wymarzony dom, wymarzona miłość… Jednak, kiedy już, już prawie mamy to szczęście w ręku, coś niweczy nasze plany i marzenia. Zaczynamy więc od początku lub stawiamy sobie nowe cele. Chcemy zmieniać ludzi i świat wokół siebie. Walczymy o lepsze jutro i toczymy zażarte spory o rzeczy, które wydają nam się sprawami życia i śmierci. Przecież nie można stać w miejscu, kiedy świat pędzi…
A jednak, raz do roku, w środku tego wiru dążeń i zmagań, przychodzi dzień, który każe się zatrzymać, zamilknąć i wsłuchać w głosy tych, którzy już odeszli. Tych, którzy, tak jak my marzyli, tęsknili, kochali, cierpieli i walczyli. Co mogą nam powiedzieć? Czy możemy czegoś się od nich nauczyć?
Kiedyś wierzono, że w pierwszą listopadową noc otwierają się groby i wychodzą z nich duchy zmarłych. Wtedy odprawiano na Litwie Dziady – obrzęd pełen podszytej lękiem ciekawości, grozy, tajemniczości i mistycyzmu. Tę właśnie atmosferę doskonale oddają „Dziady” w wykonaniu zespołu Teatru Arka im. Renaty Jasińskiej.
Spektakl złożony ze zręcznie połączonych fragmentów wszystkich części „Dziadów” Adama Mickiewicza, w reżyserii i ze scenariuszem Agaty Obłąkowskiej, zadziwia i zaczarowuje. Zadziwia rozmachem przedsięwzięcia podjętego przez niewielki zespół w jakże ograniczonej przestrzeni teatru. Zaczarowuje pełną ekspresji grą aktorów, plastycznością i oryginalnością kostiumów i dekoracji wzmocnioną przez grę świateł oraz muzyką i choreografią. Dzięki bliskości wykonawców i widzów, niemal na własnej skórze odczuć można natężenie emocji bohaterów. Zachwyca zarówno gra profesjonalnych aktorów, odtwarzających role Dziewicy/Pasterki (Beata Lech-Kubańska), Gustawa (Maciej Mazurkiewicz) i Księdza/Guślarza (Rafał Kozok), których wzajemne relacje stanowią główny wątek spektaklu, jak i przejmujące kreacje niepełnosprawnych aktorów-adeptów (Anny Rzempołuch, Alicji Idasiak, Radosława Wojtasa i Marka Trocińskiego), którzy niezwykle wyraziście wcielają się w postacie z zaświatów. Dzięki jednym i drugim, groza i mistycyzm przeplatają się z ogromną intensywnością uczuć targających bohaterami. Wszystko to sprawia, że widz, który początkowo obserwuje toczącą się na scenie akcję, stopniowo bezwiednie staje się uczestnikiem Dziadów, z zaciekawieniem i przejęciem wypatrując kolejnych duchów przywoływanych przez Guślarza oraz razem z bohaterami przeżywając ich rozterki: od tęsknoty i zawiedzionych nadziei po zazdrość i rozpacz, od rozsądku po szaleństwo, od pokory po pychę, od wiary po bunt, niewiarę i bluźnierstwo.
Żyjemy dziś w czasach rosnącego racjonalizmu. Chętnie obalamy mity i twierdzimy, że potrafimy wyjaśnić wszystko własnym rozumem. Wierzymy też w to, że własnym wysiłkiem jesteśmy w stanie osiągnąć, co tylko zechcemy. Łatwo w takich czasach odesłać mickiewiczowskie „Dziady” do lamusa niemodnej dziś XIX-wiecznej literatury romantycznej. Jednak może szczególnie w takich czasach warto zastanowić się nad tym, co może się stać, gdy uparcie tkwimy w swoim wyobrażeniu o szczęściu – czy będzie to wyidealizowana miłość, czy też jakiś inny cel. Również dla współczesnego widza „Dziady” mogą, zgodnie ze słowami Gustawa, stanowić „godziny miłości, rozpaczy i przestrogi”. Warto też czasem przypominać sobie, że „są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom”.
Miejmy nadzieję, że spektakle Teatru Arka, zawieszone z powodu ograniczeń związanych z epidemią, będą niebawem znowu dostępne dla publiczności.
Katarzyna Potocka-Brygier - NaszeSudety
Zobacz także:
strona www Teatru Arka im. Renaty Jasińskiej