50 lat temu, na Śnieżce...
Wędrując na Śnieżkę tzw. zakosami, mijamy po drodze niepozorny pomniczek, który upamiętnia dwóch czeskich ratowników Horskiej služby oraz tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce na zboczach Śnieżki dokładnie pół wieku temu. Przypominamy to wydarzenie, polecając pamięci i zadumie…
* * *
Od kilku dni w wyższych partiach Karkonoszy była ładna pogoda, świeciło słońce, które powodowało topnienie wierzchnich warstw śniegu. Zimne noce i mroźny wiatr powodowały tworzenie na powierzchni lodowej skorupy. 16 stycznia w górach było wyjątkowo dużo narciarzy skuszonych ładną pogodą. Jan Messner i Štefan Spusta wyruszyli na Śnieżkę, by zabezpieczyć dodatkowymi linami i wykutymi w lodzie stopniami zejście ze szczytu w stronę Domu Śląskiego.
Po pracy, gdy już byli przy swoim skuterze na Równi pod Śnieżką, usłyszeli krzyki ludzi wzywających pomocy. Szybko ruszyli z powrotem na Śnieżkę. Mimo, że obaj posiadali odpowiedni sprzęt, szybki trawers do poszkodowanego nie powiódł się. Idący wyżej Messner poślizgnął się i zaczął zsuwać po lodzie. Jego towarzysz próbował go złapać, niestety siła była zbyt duża i obaj polecieli w dół.
Messner zginął na miejscu, żywego jeszcze Spustę przetransportowano do Domu Śląskiego, gdzie zmarł. Turystą, któremu ruszyli na pomoc był dr Landa. Nieszczęśnik schodząc ze Śnieżki poślizgnął się na lodzie i zsunął kilkadziesiąt metrów w stronę Kotła Łomniczki. Szczęśliwie zatrzymał się na występie skalnym, nieco powyżej Drogi Jubileuszowej i do tego miejsca chcieli dotrzeć ratownicy, by udzielić mu pomocy.
Chwilę przed wypadkiem ratowników inny turysta poleciał dalej — poniósł śmierć na miejscu. Był to pierwszy w powojennej historii śmiertelny wypadek na Śnieżce i od razu pochłonął aż trzy życia.
Każdego roku, przy małym pomniczku, niewiele pod szczytem Śnieżki, spotykają się członkowie Horskiej služby, by wspomnieć swych zmarłych kolegów. Tablica upamiętniająca Messnera i Spustę znajduje się także na „cmentarzyku” w Kotle Łomniczki.