Czy na pewno mądrze na karkonoskiej grani?

     Mamy w Karkonoszach miejsce, które śmiało można nazwać granią. I nie jest to popularny wśród turystów grzbiet Karkonoszy, przez wielu laików tak właśnie nazywany, ale leżące po czeskiej stronie Kozie Grzbiety (Kozí hřbety). Wzniesienie znajduje się w najwyższej strefie ochrony przyrody Krkonošskiego narodnego parku i poza najwyższym punktem (Krakonoš, 1421 m), nie jest dostępny dla turystów. Na Krakonošu zbudowano punkt widokowy, z tablicą przedstawiającą panoramę oraz ławkami ze stołem. Rozciąga się stąd przepiękny widok na masyw Kozich hřbetów oraz na pozostałe szczyty Karkonoszy zachodnich i środkowych, od Předniego Žalego, poprzez Kotel, Wielki Szyszak po Przełęcz Karkonoską i Mały Szyszak.

     Jeszcze tuż po wojnie, przez Kozie hřbety wiódł szlak turystyczny. Został zamknięty przede wszystkim ze względu na ochronę przyrody, ale także z uwagi na bezpieczeństwo turystów, którzy najtrudniejszy odcinek skalnego grzebienia, zwłaszcza zimą, pokonywali często okrakiem, co można zobaczyć na jednym ze starych zdjęć w holu Lučnej boudy. Aż trudno w to uwierzyć, ale jeszcze sto lat temu strome zbocza wykorzystywane były do wypasu, m.in. kóz (być może stąd właśnie wzięła się nazwa masywu, która po raz pierwszy pojawiła się już w XVII wieku).


źródło: facebook

     Nawet z powyższego, pobieżnego opisu można wywnioskować, że to miejsce piękne i ciekawe, prawda? Niestety, nie wszystkim wystarcza podziwianie grani z punktu widokowego i łamiąc parkowe przepisy, opuszczają szlak turystyczny i idą dalej granią, szukać przygody, mocnych wrażeń i dawki adrenaliny. Pół biedy, gdy robią to dla siebie, chociaż trudno pochwalić takie bezmyślne działanie, ale gdy chwalą się przed całym światem zdjęciami ze swego postępku, to już zakrawa na cynizm i drwienie sobie z prawa.

     W niedzielny wieczór, na facebooku pojawiło się zdjęcie grupy osób na grani Kozich hřbetów. Dumny autor udokumentował tym samym i posłał w świat informację o tym, jak ze swymi kolegami złamał przepisy. Pod zdjęciem pojawiło się sporo komentarzy, niektóre wyrażające zazdrość, inne z kolei zakamuflowane lub jawne oburzenie. Odpowiedzi autora są butne, mowa w nich o jego świadomej turystyce (kpina?), braku konieczności posiadania czekana, o linie nie wspominając, kłamliwe zapewnienia, że zimą Kozie hřbety są dostępne, itp. 

     Trudno jest mi zrozumieć pobudki, jakimi kierował się autor zdjęcia… Najpewniej to wszechobecna chęć zaistnienia, pokazania jakim się jest dzielnym i odważnym, wreszcie potrzeba zachwytu nad swoją osobą. Takimi przekonanymi o swojej wiedzy i umiejętnościach turystami zasłane są górskie szlaki, niestety wciąż i wciąż znajdują się kolejni… I tylko GOPR ma więcej pracy…

Waldemar Brygier - NaszeSudety
CMS by Quick.Cms| Projekt: StudioStrona.pl