Dla Przyjaciela, dla Wojtka

     Nasze drogi skrzyżowały się z powodu wspólnych pasji. Wśród wielu innych, była to przede wszystkim turystyka. Zwłaszcza ta górska, sudecka, czy szerzej dolnośląska, czyli obu nam najbliższa. Częściej jednak niż w górach, czy w terenie, mieliśmy okazję spotykać się z racji naszych dziennikarskich zainteresowań: na konferencjach prasowych, na spotkaniach wśród kolegów, czy wreszcie zupełnie prywatnie przy czeskim piwie, którego obaj byliśmy wielkimi fanami. Spotkania z nim zawsze nacechowane były pozytywnymi emocjami, miał pełno pomysłów, których realizację snuliśmy pomiędzy kolejnymi łykami holby, już podczas planowania wiedząc, że nam się uda je zrealizować.

     Już się nie uda…

     Wojtek Radliński zmarł 2 maja. Gdy jego nie było już na tym świecie, ja biegałem po punktach widokowych Czesko-Saskiej Szwajcarii, radując oczy i ducha cudownymi widokami, ciesząc się towarzystwem grupy i słoneczną pogodą. Gdy już wracaliśmy do hotelu, włączyłem Internet w telefonie, tak na chwilę, by po całym dniu braku kontaktu ze światem zewnętrznym, sprawdzić co tam się z tym światem dzieje. Dobrego lub niedobrego. Charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości nie brzmiał złowrogo, brzmiał jak zwykle, ale przyniósł wiadomość, która mnie zmroziła: Wojtek nie żyje…

     To nie był dobry dzień, nie zapamiętam go dobrze… Wiem, że Wojtek by chciał, żebym tak nie myślał, ale smutek z powodu Jego odejścia jest dla mnie tak przejmujący, że długo 2 maja będzie kojarzył mi się z małą miejscowością Porschdorf, a wspomnienie ujmującego widoku zadbanych gospodarstw mieszać się będzie z trzema wyrazami, jakie znalazłem wówczas na ekranie swego smartfona…

     Wojtku… Przyjacielu… Do zobaczenia…

Waldek Brygier

P.S. Pogrzeb ś.p. Wojtka odbędzie się w poniedziałek, 9 maja, o godz. 15:20, na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu...

CMS by Quick.Cms| Projekt: StudioStrona.pl