Historia lubi się powtarzać
Przerażenie ogarnęło świat. Szerzący się od pewnego czasu groźny wirus, spędza sen z powiek wielu. Chciałbym jednak przypomnieć, że historia lubi się powtarzać. Nie ma wszakże niczego, co wcześniej już nie zaistniało. Spoglądając na karty kronik, bez problemu odszukać możemy relacje dotyczące straszliwych epidemii, które nękały dawnych mieszkańców Śląska i Ząbkowic Śląskich. Różnica między wydarzeniami sprzed wieków, a tymi które rozgrywają się na naszych oczach, polega jedynie na tym, że dziś choć w niewielkim stopniu, potrafimy ograniczać rozprzestrzenianie się zarazy. Nasi przodkowie byli bezsilni z wielu względów.
Dziś wirusa postrzegamy jako pewien element biologiczny, dzięki postępowi technicznemu możemy zobaczyć jego strukturę, czy poznać warunki sprzyjające jego rozwojowi. Nasi poprzednicy odczytywali nastanie zarazy w kontekście kary bożej, kary za grzechy. Zarazy nie dało się powstrzymać. Jej rozprzestrzenianie, pomimo prymitywnych metod zapobiegania, było czymś nieuniknionym.
Nie bez znaczenia były również wydarzenia, które miały miejsce przed wybuchem zarazy. Wszelka anomalia lub niecodzienne znaki na niebie, postrzegane były jako zapowiedź jakiegoś nieszczęścia, w tym nadchodzącej zarazy. Często znakiem takim były wydarzenia z dzisiejszego punktu widzenia wręcz komiczne. Świadczą o tym zapisy mówiące o tym, że zaraza szalejąca w Krakowie w latach 1651– 1652, zapowiedziana została wielkim pomorem gęsi (!). Jak określił ją kronikarz – była to „zła wróżba”.
Należało zatem bacznie obserwować otaczający świat, aby w należycie szybkim czasie dostrzec wszelkiego rodzaju znaki, ostrzegające ludzkość przed nieszczęściem zarazy. Za takie uznawano również pojawiające się na niebie komety lub inne „anormalne” zjawiska na sklepieniu nieba. Opisy takich zjawisk często znajdujemy w zapisach XVII i XVIII-wiecznych kronikarzy.
Jednak opisy zarazy, która dziesiątkowała dawnych mieszkańców Śląska i ziemi ząbkowickiej, dotyczą już początku wieku XIV. Jak czytamy na kartach kroniki Martina Koblitza, w 1312 r. na Śląsku panowała zaraza, po niej zaś tak wielki głód, iż „dzieci swoich rodziców, zaś rodzice swoje dzieci zabijali i zjadali”. Mowa tu o wielkim głodzie i zarazie, która dotknęła na początku XIV wieku wiele zakątków Europy. Jednak miało to być jedynie preludium przed kataklizmem, jaki miał nawiedzić Europę w połowie wieku XIV, określanego przez historyków jako „czarna śmierć”, w wyniku której zmarła niewyobrażalna liczba ludności.