Karkonosze inaczej niż zwykle

  • Fot. archiwum Roberta Feješa

    Fot. archiwum Roberta Feješa

    W ostatnich miesiącach dochodziły do nas informacje o przeróżnych, nietradycyjnych sposobach zdobywania Karkonoszy i samej Śnieżki. Szczególnie dużo takich wieści napływało z czeskiej strony, co nie dziwi, jako że Śnieżka jest najwyższym miejscem na terenie Republiki Czeskiej, dla Czechów jest narodową górą, najwyższą w ich kraju. I tak okazało się, że można Karkonosze zdobywać w balonie na ogrzane powietrze, w specjalnym kombinezonie pozwalającym szybować jak ptak, wjechać na szczyt na wózku inwalidzkim, spróbować tego dokonać samochodem przez nieprzejezdny szlak, czy wreszcie, jak to miało miejsce niedawno, zdobyć Śnieżkę konno.

     Ten ostatni sposób podróżowania na Królową Sudetów nie jest nowym pomysłem, bo na podobny wpadła grupa przyjaciół już przed ponad pół wiekiem. Inicjatorami przedsięwzięcia byli Josef Vlček z Mladych Buków i jego dwaj przyjaciele, mieszkający w okolicy. Początkowo musieli wybrać drogę, którą dałoby się pokonać na koniach. Do wyboru mieli trasę z Peca pod Sniěžką przez Růžovą horę lub przez Obří důl. Po długich dyskusjach zdecydowali się jednak na inną trasę: z Pomeznych bud, czyli z Przełęczy Okraj.

     Po kilku dniach przygotowań, nadszedł wreszcie długo oczekiwany dzień, 30 września 1959 roku. Wcześnie rano wyruszyli w kierunku na Horní Maršov i dalej na Dolní Lysečiny, gdzie po około 10 kilometrach jazdy, mieli pierwszą przerwę. Po godzinie ruszyli dalej, wspinając się na Pomezní boudy. Po kilku godzinach przyjechali w okolice Przełęczy Okraj. Pogoda im sprzyjała, dziarsko więc ruszyli w drogę do Jelenki i przez Czarny Grzbiet na szczyt Śnieżki, który osiągnęli po południu. Na szczycie czekały na nich gromkie owacje. Śnieżka zdobyta! Czas na pamiątkową fotografię, krótki odpoczynek i na drogę powrotną do domu...

Waldemar Brygier – NaszeSudety.pl na podstawie: Aleš Vaníček – denik.cz
CMS by Quick.Cms| Projekt: StudioStrona.pl