Liberec wspomina ofiary inwazji z 1968 roku
Nad ranem 21 sierpnia 1968 roku wojska Układu Warszawskiego przekroczyły północną granicę Czechosłowacji, dokonując inwazji, mającej położyć kres „praskiej wiośnie”. Do jednego z najkrwawszych epizodów inwazji doszło w godzinach porannych w Libercu. W wyniku strzelaniny na tamtejszym rynku zginęło lub zmarło od poniesionych ran 9 osób. Jedną z nich był 19-letni Zdeněk Dragoun, którego śmierć wspomina jego przyrodni brat Arnošt Runčík, wówczas 25-letni robotnik zakładów samochodowych LIAZ w Jabloncu nad Nisou-Rýnovicach.
Około piątej rano Arnošt zbierał się w drogę do pracy, gdy z okna ich libereckiego mieszkania zobaczył jadące ulicą Zhořelecką czołgi. Pierwszą rzeczą, jaka przyszła mu do głowy było to, że zostanie wezwany do wojska, więc wcisnął do kieszeni książeczkę wojskową i wyruszył skuterem w drogę do pracy. Jego brat był wtedy jeszcze w domu. Gdy w fabryce Arnošt usłyszał radiową wiadomości o strzelaninie w Libercu, natychmiast wsiadł na skuter i wrócił do domu. Tuż po dziewiątej dotarł do miasta, gdzie spotkał na ulicy znajomego, od którego usłyszał tragiczną wiadomość. Pobiegł najpierw na rynek, a potem do szpitala, w którym dowiedział się, że jego brat nie żyje. Postrzelił go w klatkę piersiową sowiecki żołnierz w momencie, gdy Zdeněk z rusztowania na ratuszu fotografował przejazd czołgów. Chłopak spadł z rusztowania, po czym, przewieziony do szpitala, zmarł w wyniku krwotoku wewnętrznego. Już nazajutrz jego zdjęcie, wraz z fotografiami innych ofiar, pojawiło się koło ratusza, jednak rodzina cały rok musiała czekać na wydanie urny z prochami zmarłego, aby móc dokonać pochówku. Od Arnošta żądano oddania świadectwa zgonu brata, ze względu na umieszczony na nim zapis „zastrzelony przez nieznanego żołnierza armii okupacyjnej”. Rodzinom zmarłych i mieszkańcom zabroniono składania kwiatów przed ratuszem w kolejne rocznice wydarzeń, a bramy cmentarza pilnowało wówczas kilku funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa gotowych do uniemożliwienia jakiejkolwiek „prowokacji”. Rodzina nigdy nie otrzymała też obiecanego odszkodowania, o którym dużo mówiło się w mediach. Dowiedzieli się, że świadczenie im nie przysługuje, bo Zdeňek nikogo z nich nie miał na utrzymaniu.
W 1990 roku nazwisko Zdeňka znalazło się wśród 9 nazwisk libereckich ofiar inwazji uwiecznionych na tablicy pamiątkowej umieszczonej na południowo-wschodniej ścianie ratusza. Pozostałe ofiary to:
- 67-letni Vincenc Březina i 23-letni Miroslav Čížek, obaj zasypani przez zawalone podcienie domu nr 4/5 we wschodniej pierzei rynku, w który uderzył sowiecki czołg. Čížek zmarł w drodze do szpitala, a Březina – po kilku dniach, w wyniku zakażenia związanego z licznymi złamaniami kości.
- 64-letni Josef Fialka, 25-letni Jindřich Kuliš i 63-letni Rudolf Starý postrzeleni w pobliżu libereckiego ratusza. Zmarli w szpitalu w wyniku rozległych obrażeń i krwotoków wewnętrznych.
- 72-letni Bohumil Kobr, potrącony w rynku przez wojskową cysternę, która próbowała wyminąć czołg. Zmarł w szpitalu w wyniku licznych złamań żeber i zgniecenia klatki piersiowej.
- 31-letnia pielęgniarka Eva Livečková, postrzelona w tył szyi na przystanku tramwajowym koło poczty. Zmarła w szpitalu 23 sierpnia w libereckim szpitalu.
- 43-letni Stanislav Veselý, postrzelony w klatkę piersiową koło pogodynki za libereckim ratuszem. Zmarł w szpitalu 24 sierpnia.