Mandaty dla cudzoziemców w Pecu pod Sněžką
Trutnovska straż miejska pomaga lokalnym władzom w opanowaniu żywiołu, jakim są m.in. w Pecu pod Sněžką łamiący przepisy kierowcy. Każdej zimy policjanci pilnują, aby kierowcy nie parkowali w miejscach, w których nie powinni i aby nie blokowali np. dojazdu skibusów na stoki. Szczególnie często zakazów nie respektują obcokrajowcy, którzy ignorują zakazy wjazdu. Sypią się za to mandaty…
- To nie jest najmilsze powitanie – zadrwił polski kierowca z Poznania, gdy zatrzymał go patrol policjantów. Dwukrotnie minął znak zakazu wjazdu i skierował się w stronę stoku narciarskiego Javor. Wąską drogą prowadzącą do ośrodka narciarskiego mogą poruszać się wyłącznie skibusy przewożące narciarzy oraz pojazdy posiadające zezwolenie miasta Pec pod Sněžką i dyrekcji Krkonošskiego národnego parku. – U nas się takich kar za to nie daje – dziwił się Polak, gdy dostał mandat w wysokości 1000 koron.
Podobnie zaskoczony był Węgier Jánoš z Kecskemét, gdy patrol zatrzymał jego furgonetkę tuż przy dolnej stacji gondoli na Śnieżkę. – Doprowadziła mnie tutaj nawigacja – bronił się. Bezskutecznie. – Taką wymówkę słyszymy bardzo często – mówi Kateřína Tesárková, policjantka z Trutnova. Wystawiła węgierskiemu kierowcy mandat, który zapłacił na miejscu kartą.
W ciągu kolejnej pół godziny, podczas której dziennikarze Deníka towarzyszyli policjantom, było osiem interwencji. Gdy tylko kończą jedną, konieczna jest kolejna. Tylko jeden z ośmiu kierowców był Czechem, wszyscy pozostali to Polacy…