Nie tylko kościół ze szklanym dachem
Kilka razy pisaliśmy już na naszych łamach o malowniczo położonej wsi Neratov, leżącej w Górach Orlickich, na granicy z Polską. Zawsze jednak były to artykuły związane w jakimś stopniu z kościołem Wniebowzięcia NMP. Dzisiaj chcemy wam zaprezentować organizację, dzięki której świątynia podniosła się z ruiny.
Stowarzyszenie Neratov powstało ćwierć wieku temu. Jego celem było ratowanie kościoła, który pozbawiony dachu niszczał w zastraszającym tempie. Pod koniec II wojny światowej pijany radziecki żołnierz wypalił w jego kierunku z pancerfausta, kościół spłonął i od tego czasu popadał w ruinę. Dzięki wytężonej pracy i przede wszystkim wielkiej determinacji księdza Josefa Suchára oraz członków stowarzyszenia, budowlę zadaszono niezwykłym szklanym dachem, a sam obiekt wyremontowano, nie pozwalając na dalszą dewastację.
Działalność Stowarzyszenia Neratov nie zakończyła się na tym. Już w czasie batalii o kościół, biskup obiecał pomoc, pod warunkiem, że wieś zacznie znów żyć, ponownie się zaludni, będą w niej mieszkać ludzie. Dzięki członkom stowarzyszenia zamieszkały we wsi dwie rodziny zastępcze, potem sprowadzili się kolejni, a jeszcze później zaczął funkcjonować dom opieki dla osób z upośledzeniem umysłowym. Wieś zaludniła się, kościół został uratowany, a członkowie stowarzyszenia zaczęli myśleć o kolejnych projektach.
Było ich wiele na przestrzeni ostatnich lat, ale do najważniejszych osiągnięć można zaliczyć aktywizację osób niepełnosprawnych. Przez ten czas przewinęło się ich przez Neratov przynajmniej kilkaset. Nie tylko przebywają w dwóch domach, ale również pracują. Mają swoją farmę, kilka warsztatów rzemieślniczych, w których wyrabiają m.in. koszyki, ceramikę, tkają tkaniny, z których szyją później gotowe wyroby. Prowadzą także kuchnię, która obsługuje pensjonariuszy, ale również wycieczki przebywające w okolicy, czy mieszkańców wsi oraz pracujących w okolicy robotników. Obecnie starają się też o zakup domu, który chcą przeznaczyć na pensjonat.
Najnowszym pomysłem jest utworzenie własnego browaru. Nie mają co prawda doświadczeń z warzeniem piwa, nie ma też nawet nazwy dla trunku, który w Neratovie będzie produkowany, ale jest wielki zapał. Piwo serwowane będzie przede wszystkim turystom, którzy jak pokazują doświadczenia wielu innych, małych browarów, bardzo cenią sobie tzw. rzemieślnicze, produkowane w niewielkich partiach piwo. Z pewnością będzie to również doskonały pomysł na ściągnięcie do wsi kolejnych odwiedzających.