Nowoczesna sztuka wzbudza emocje
Nie jest łatwo zrozumieć dzieła sztuki nowoczesnej. Wydają nam się często pozbawione jakiegokolwiek sensu i logiki. I nawet interpretacje krytyków, czy wyjaśnienia samych autorów, nie zawsze potrafią zmienić nasze zdanie. Ale czy sztuki nowoczesnej trzeba się bać? Czy trzeba przeciwko niej protestować, próbować ją stłamsić, pozbawić miejsca w na przykład miejskiej przestrzeni?
Dyskusja nad sztuką modernistyczną rozgorzała w ostatnich dniach w czeskim Litomyślu, gdzie w klasztornych ogrodach, w centrum miasta stanęły instalacje Lukaša Rittsteina. Miałem przyjemność spotkać jego dzieła kilkakrotnie podczas swych wędrówek i zawsze mnie zainteresowały swoją formą i przesłaniem. Autobus z ogromną stalową rurą zamiast przedniej części intrygował podczas spacerów po drezdeńskich Tarasach Brühla, a rzeźba „Úsvit” wielkimi oczami patrzyła na mnie na jednej z ostrawskich ulic.
Ostrawa ma swą rzeźbę na stałe przed Domem Sztuki, ale autobus jest mobilny i zmienia swe miejsce pobytu. Całkiem niedawno zaparkował w Litomyślu i… od razu podzielił mieszkańców na zwolenników i przeciwników sztuki Rittsteina. Dla tych ostatnich miejsce dla tego typu dzieł jest co najwyżej na parkingu przed galerią handlową, a nie wśród zabytkowych budowli dawnego klasztoru. Wystosowano nawet petycję do władz miasta, którą w ciągu tygodnia podpisało 300 mieszkańców miasta. Radomil Kašpar, burmistrz Litomyśla, odpiera jednak zarzuty, mówiąc że sztuki nowoczesnej nie musimy się bać, nawet jeśli nam się nie podoba. Instalacja pozostanie w ogrodach klasztornych przynajmniej do końca wakacji.