O betonie, który nie jest... betonem

     Dużo dzieje się ostatnio w Parku Narodowym Gór Stołowych, który co rusz zaskakuje nowymi inwestycjami. Kilka lat temu pojawił się wygodny chodnik z Karłowa do wejścia na Szczeliniec Wielki, a w tym roku niespodzianki czekały turystów, którzy odwiedzili Błędne Skały. Przyznam, że ogrom prac również i mnie zaskoczył, ale nie byłem nimi zdegustowany, jak to w niektórych rozmowach czynili moi koledzy – przewodnicy.

 

     Miałem ostatnio okazję zajrzeć na stronę przewodnika sudeckiego Tomasza Dygały (www.dygala.pl), gdzie znalazłem tekst informujący o zmianach na Błędnych Skałach („Autostradą na (o)Błędne Skały. Tylko schodów ruchomych brak”). Tekst sarkastyczny i na dodatek w wielu miejscach mijający się z prawdą, pozwalam sobie więc na łamach NaszychSudetów.pl na komentarz...

     Tytułowym zarzutem w stronę Parku Narodowego Gór Stołowych autor uderza z dużą siłą („wylano betonem cały teren”), bo dla każdego miłośnika gór, beton kojarzy się zwykle negatywnie i jest synonimem partactwa i pójścia na skróty, ze szkodą dla środowiska naturalnego. Po wyjściu ze skalnego labiryntu rzeczywiście zaskoczenie jest duże, gdy spojrzymy na plac przed nami, ale pomylenia piaskowca z betonem chyba niczym nie można usprawiedliwić. Wystarczy spojrzeć pod nogi! Podobnymi piaskowcowymi płytami jest również wyłożona trasa powrotna do parkingu. Dodatkowo wykonano na niej dwie obszerne platformy widokowe, z widokami na stronę czeską.

     Autor narzeka też na wąską i dziurawą drogę dojazdową na górny parking („dziura na dziurze”). Droga była remontowana dwa lata temu, miałem okazję jechać nią w tym roku kilka razy i nie zauważyłem tych dziur, ale zauważyłem za to dobrze wyprofilowany zakręt, najtrudniejsze dla kierowców dużych aut miejsce, gdzie niejeden mniej doświadczony kierowca przytarł tyłem swego autokaru o asfalt. Teraz można to miejsce pokonać o wiele łatwiej. In plus zaliczyłbym również poszerzenie wjazdu na drogę przy Drodze Stu Zakrętów, bo dzięki temu na wjazd może oczekiwać (nie blokując głównej drogi) co najmniej 10 autokarów.

     I na koniec toalety. Ich istnienia autor nie neguje, ale już ich położenie tak. Do tej pory można było korzystać z przenośnych toalet, które nie zawsze dobrze pachną i dla wielu osób korzystanie z nich było mało komfortowe. Teraz mamy do dyspozycji nowe toalety, w murowanym budynku, oddalone od parkingu o 150 metrów (stare również nie znajdowały się przy parkingu), ale odległość ta wydaje się być problemem („są na tyle daleko od parkingu, ze turyści wolą chodzić w krzaki”).

 

     Tak już jest w naszym kraju, że każde działanie powoduje u nas krytykę, ale zawsze dobrze jest najpierw poznać to, co się krytykuje, bo może okazać się, że nasze niezadowolenie nie ma tak naprawdę żadnych podstaw. A już oznaczanie tekstu tagami „buractwo, Sudety” jest sporą przesadą. Może z perspektywy osoby, która w Sudety przyjeżdża z grupami raz, dwa razy w roku wygląda to zupełnie inaczej, niż z naszej, dolnośląskiej perspektywy, ale trzeba znać umiar... We wszystkim!

     Dla mnie zmiany, jakie zachodzą w PNGS są w zasadzie pozytywne. W zasadzie pozytywne, bo chociaż w jednym mogę zgodzić się z Tomaszem Dygałą: zainstalowanie bramek wejściowych (zarówno na Błędnych Skałach, jak i na Szczelińcu Wielkim) to przy dużym ruchu jednak nieporozumienie. Skanowanie kodu kreskowego dla niewprawnych w tym turystów powoduje duże zatory, co miałem okazję doświadczyć na własnej skórze...

Waldemar Brygier – NaszeSudety.pl
CMS by Quick.Cms| Projekt: StudioStrona.pl