Pożegnanie ze świerkiem
Spacerując po lesie można odnieść wrażenie, że lasy są wycinane bez umiaru. Piła spalinowa nie oszczędza całych połaci lasu. Smutny widok jest jednak koniecznością. Leśnicy podjęli zakrojoną na szeroką skalę walkę o nowe, zdrowsze lasy. Jej ofiarą jest świerk, do niedawna jeszcze dominujący w wielu miejscach gatunek drzewa. Jego obecność nie jest przypadkowa. Pojawił się wraz z epoką przemysłową, jako drzewo szybko rosnące i nadające się do wszechstronnego wykorzystania. Okazało się jednak że monokultura gatunkowa w połączeniu ze zmieniającym się klimatem i sprzyjającymi warunkami dla rozwoju szkodników drzew, to mieszanka wybuchowa.
Winne są korniki, ale to uproszczone wyjaśnienie. Źródłem problemów jest zmieniający się klimat i zanik znanych nam pór roku. Tradycyjnie w polskim klimacie mówi się o czterech porach roku, jednak klimatolodzy wyróżniają ich aż sześć (dodatkowe to: przedwiośnie i przedzimie). Współczesne zmiany redukują ich liczbę do dwóch głównych pór z krótkimi okresami przejściowymi. Płytko ukorzenionemu świerkowi brakuje wody. Osłabione drzewo atakowane jest przez grzyba opieńkę.
- Od dwóch lat mamy prawdziwy wysyp opieńki. To grzyb pasożytniczy. Wskutek kwaśnych deszczy zmieniło się ph gleby. Jeśli kiedyś wynosiło on 4,5-5, to teraz jest to tylko 3. Gleby są więc silnie zakwaszone. To z kolei powoduje, że mikroflora gleby również zmienia się znacząco. Zmienia się też charakter tych organizmów, które przeżyły. Opieńka z gatunku saprofitycznego staje się gatunkiem ekspansywnym, zajadłym, agresywnym pasożytem. Grzyb niszczy system korzeniowy, a to kolei powoduje, że drzewo ma dodatkową trudność w pozyskaniu wody – mówi zastępca nadleśniczego, który jednocześnie nie pozostawia złudzeń: - Tu nie chodzi tylko to stare drzewostany, które opanowuje kornik. Również nowe, młode pokolenie świerka jest atakowane przez opieńkę.
Ostateczny cios zadaje kornik, atakujący w zasadzie już umierające drzewo. Lasów świerkowych nie można już uratować. Pytanie jakie pozostało, to jak szybko leśnicy dadzą sobie radę z ich wycinką i zastąpieniem ich nowymi nasadzeniami.
Andrzej Kwarciak podkreśla, że im zjawisko jest bardziej zaawansowane, tym jego tempo jest bardziej szybkie. Polany po wycince drzew tworzą nowe korytarze powietrzne, zabierające wilgoć z drzew, które dotychczas były osłonięte i nie były przystosowane do pełnienia roli drzew granicznych (np. słaba odporność na duże, dobowe różnice temperatur związane z wystawieniem na działanie słońca).
- Od wielu lat zdajemy sobie sprawę, że my tę walkę przegramy – mówi zastępca nadleśniczego. – Dla nas najważniejsze jest teraz to, co przyjdzie potem. Następne pokolenie drzew będzie już dostosowane do zmieniających się warunków atmosferycznych. W tym lesie będą: buk, jodła, jawor, dąb, grab i inne – gatunki drzew z Europy Południowej, dostosowane do zmienionych warunków siedliskowych.
Lasy świerkowe mają szansę na dłuższe przeżycie w wyższych partiach górskich, na przykład w czeskich Jesionikach, gdzie w zimie utrzymuje się pokrywa śniegowa, stanowiąca rezerwuar wody.
- To nie jest ani nasza zachcianka, ani nasze zaniedbanie. To co ma miejsce, jest konsekwencją procesów klimatycznych i przyrodniczych. Naszą wygraną będzie to, że zdążymy przebudować drzewostan.
W Lesie Prudnickim można obserwować działki obsadzone drzewami w ubiegłym roku, ale i też kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt lat wcześniej. Leśnicy proszą osoby odwiedzające las o wyrozumiałość i cierpliwość. „Wszystkie prace, które wykonujemy, leżą w dobrze pojętym interesie całej tutejszej społeczności i odwiedzających nasze lasy turystów” – apelują prudniccy leśnicy.