Štramberk - miasto wieży i piernikowych uszu

  • Fot. Jerzy Dudzik

    Fot. Jerzy Dudzik

     Wśród lesistych wzgórz, na tyle stromych, że górami można je nazwać, na zboczu południowo- wschodnim znalazło sobie miejsce miasteczko, a nad miasteczkiem zamek. Po polskiej stronie mieszczanie często wykupywali od księcia prawa do zamku, by burgrabia nie patrzył im na ręce. Kiedy udała się transakcja, miasto opasywali murami obronnymi, a zamek rozbierali. Jak było w tym przypadku, spróbujcie dopytać przewodnika w czasie spaceru po mieście i zamku nazwanego tu Štramberské pikanterie.

Zamek

     Zamek powstał sporo wcześniej, jeszcze zanim miasto uzyskało prawa miejskie. Podgrodzie uzyskało prawa miejskie dosyć późno, bo dopiero za panowania Karola IV, tego, co był ożeniony z Piastówną Anną Świdnicką. Dlatego w czasie zwiedzania warsztatów ze słynnymi uszami sztramberskimi możecie błysnąć inteligencją i zapytać, - Jak to Mongołowie? Przecież oni napadali na Europę w 1241, a miasto założono w 1359 - to ponad 100 lat różnicy. Wtedy przewodnik będzie wiedział, że ma do czynienia z grupą uważnych słuchaczy i rozwinie opowieści, bo warto odejść od sztampy.

     Być może usłyszycie, kiedy powstawały poszczególne cudne uliczki na zboczu, dowiecie się, co robiono z piwem, które warzono w każdym z domów i być może zajdziecie do starego kamieniołomu, by podziwiać skamieniałości. Z dokumentów wiadomo, że na rynku pomimo pochyłości zbocza powstały 22 domy i prawie we wszystkich warzono piwo. Z tym piwem w wykonaniu Czechów, a może Morawian we Sztramberku też zagadkowa historia. Woda w studni właściwie powinna być dla podróżnych za darmo. Wszak spragnionego wypada napoić. Kiedy do tej wody dodać teraz trochę słodu, trochę chmielu i przez pewien czas pogotować to wartość wody od razu wzrasta. I to wielokrotnie. Za szklanicę z pianką liczą sobie przeważnie 6 złotych. Grecy sprzedają kamienne opowieści z mitycznych czasów i nie mogą opędzić się od turystów. Czesi sprzedają kolorowaną wodę z pianą i mają pełno gości przez cały dzień. Mogą się specjaliści od turystyki sporo nauczyć, jak zarabiać kasę. 

     Kiedy już łykniesz spory haust sztramberskiego korzennego piwa i przegryziesz uszkiem z piernika, to pełen werwy będziesz mógł zdobywać wieżę zamku. Stopni wprawdzie sporo, ale pamiętasz, że kufelek piwa to zwykle ponad 200 kcal, trzeba się wspinać i spalać. Ze średniowiecznej wieży cudny widok na okolicę. Od tego włażenia po schodach na zamkowe mury w gardle zaschło. Nic nie stoi na przeszkodzie, by łyknąć następny kufelek w zamkowej gospodzie. Wszak przed nami jeszcze wieża do zdobycia, tak z 40 metrów schodami w górę. Spotykasz Polaków, Niemców i kilku Czechów. Oni nie mają czasu na łażenie góra dół dla przyjemności, oni muszą pracować, by te całe gromady żądnych wrażeń turystów sprawnie obsłużyć.

     Z wieży widok wspaniały. Za dawnych czasów siedział sobie rycerz na wieży i tęskno spoglądał w dół, na miasteczko, na dziewki hoże, krzątające się w obejściu i pilnował szlaków handlowych. Pięknych widoków nie widział, on był w robocie, a swój znój zapijał wodą i pogryzał kawałkiem suchara. Oj podłe życie takiego rycerza, chyba że jakaś królewna trafiała za karę do wieży z rozkazu najjaśniejszego pana. Wtedy była jakaś rozrywka, zagadnąć było do kogo.

     Z góry pięknie, ale i na dole widać, że miasteczko bardzo dba o wizerunek. Po latach zaniedbań i biedy, władze przekonały mieszkańców, że to bardzo ładne miejsce i jeśli wykażą się wspólną starannością, to atrakcją będą stare wyremontowane domy, kryte czarnym gontem. Po stromych uliczkach przechadzają się turyści, fotografują się w uroczych zakątkach i mówią: ładnie tu. Jak dopadnie ich znużenie, to przysiądą sobie w gospodzie, których tu sporo, zamówią piernikowe uszy, popróbują piernikowego miejscowego piwa i powoli zaczną rozumieć, że to całkiem przyjemny sposób na wakacje lub krótki city break. Tak niespiesznie.

     Trudno się określić, czy ładniej na wiosnę, czy jesienią, a może zimą przy okazji zabawy na nartach. Ładne miejsce, o każdej porze roku, o każdej porze dnia. Niektóre atrakcje dostępne są tylko w określonych porach roku. Miłośnicy botaniki znajdą ciekawe endemity, entomolodzy pewno wiedzą o tutejszych reliktach, a archeolodzy z zaciekawieniem obejrzą jaskinię Szipka. Dla historyków niewątpliwą atrakcją byłby dokument lokacyjny miasta z 4 grudnia 1359 roku, który wystawił margrabia morawski Jan Henryk Luksemburczyk, brat cesarza rzymskiego i króla czeskiego Karola IV. Czy udostępnią miejscowi każdemu ten stary pergamin?

Sport

     Wiedzą to wszyscy, że pomysłów na spędzanie wolnego czasu w weekendy możemy Czechom pozazdrościć. Przetrwały górskie schroniska, urządzono dodatkowo ścieżki rowerowe, można jeździć na rowerach elektrycznych, po drodze spotkacie punkty naprawy rowerów, zimą kuszą świetnie przygotowane stoki narciarskie. Zajrzyjcie na strony:
   - www.skiinfo.pl/beskidy/ski-park-grun/osrodek-narciarski 
   - www.skiinfo.pl/beskidy/pustevny/osrodek-narciarski 
   - www.troyer.cz/aktivity/adventure-golf/ 
     Ten ostatni hotel oferuje oprócz rowerów, nart, spacerów także saunę i golfa.

Jak dojechać

     Sztramberk (czech.Štramberk) jest ulokowany przy linii kolejowej 325. Od stacji kolejowej do starego miasta jest jakieś 1,5 kilometra. Oczywiście można podjechać taxi, ale to dyshonor dla prawdziwych turystów. Od 1 września osoby 65+ mogą jeździć kolejami czeskimi ze zniżką 75%.

Jerzy Dudzik
 

CMS by Quick.Cms| Projekt: StudioStrona.pl