Wrocław ma swego pisarza miejskiego
„Po ponad stuletniej przerwie Wrocław będzie miał swojego pisarza miejskiego” – tak miasto reklamuje kilkumiesięczny pobyt Marko Martina w stolicy Śląska. Słowa te wydają się trochę na wyrost, bo funkcja pisarza miejskiego w dawnym Wrocławiu miała zupełnie inne znaczenie niż tylko opisywanie wrażeń i doświadczeń związanych z miastem. Bez wątpienia jednak przemyślenia Martina będą cenne dla każdego wrocławianina. Pozwolą na spojrzenie na miasto i na siebie samych z boku, z zupełnie innej perspektywy niż dotychczas.
Projekt „Pisarze miejscy bez granic” powstał osiem lat temu. Po raz pierwszy był realizowany w 2009 roku w Gdańsku. W kolejnych latach w Peczu, Tallinie, Mariborze, Koszycach, Rydze i w ubiegłym roku w Pilznie. Ideą przedsięwzięcia jest, by zbliżać do siebie wspólne dziedzictwo kulturowe Niemiec i krajów, w których Niemcy kiedyś mieszkali. Marko Martin wybrany został spośród 79 kandydatów, którzy zgłosili się do tegorocznej edycji programu. Jego zadaniem w okresie do sierpnia 2016 roku, będzie śledzenie i opisywanie wydarzeń we Wrocławiu, który w tym roku jest gospodarzem Europejskiej Stolicy Kultury.
Martin urodził się w 1970 roku w Burgstädt, miejscowości położonej wówczas w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Jest pisarzem, dziennikarzem i reportażystą, jego teksty można znaleźć w największych niemieckich gazetach. Na stałe związany jest dzisiaj z Berlinem, ale swojego miejsca szuka najczęściej poza tym miastem. Uwielbia podróżować, obserwować i opisywać to, co widzi i czego doświadczy. We Wrocławiu był już wcześniej i między innymi urzekły go krasnale, ich historia, a także przez ich pryzmat – podejście wrocławian do życia, do rzeczy wydawałoby się małych, błahych, ale jak się okazuje równie dla nich ważnych. „Wrocławianie to ludzie otwarci, nie mają kanciastej natury Niemców” – podsumował swą wypowiedź na dzisiejszej konferencji prasowej.
Jak sam mówi, nie ma konkretnego pomysłu na swój kilkumiesięczny pobyt we Wrocławiu. Nastawia się na żywioł, na to co zobaczy na ulicach miasta, z jakimi ludźmi się spotka i co spotka jego samego. Na pytanie o plany, odpowiada cytatem z Gombrowicza, że nie ma planów, że pójdzie za tym, co go będzie uwodzić. Wydaje się, że w tak różnorodnym pod każdym względem mieście, jakim jest Wrocław, to słuszna koncepcja. Już wkrótce będziemy mogli się o tym przekonać czytając jego wpisy na specjalnie w tym celu założonym blogu. Pierwszy wpis już jest. Martin zakończył go słowami „wygląda na to, że wylądowałem we właściwym miejscu”.
Powodzenia!
Waldemar Brygier – NaszeSudety.pl
Zobacz także:
blog Marko Martina w języku polskim
blog Marko Martina w języku niemieckim