Podkarpacie pełne kontrastów
O tym, że Podkarpacie jest pełne kontrastów wie każdy, kto choć raz odwiedził region. To pozytywne kontrasty, bo są tak barwne i tak bogate, że zdecydowanie urozmaicają pobyt każdemu odwiedzającemu. Aż chce się tu wracać i wracać, by poznawać kolejne smaczki i tajemnice... No, bo gdzie indziej w Polsce znajdziemy wieś (dawniej miasto), która z jednej strony znana jest jako miejsce urodzin diabła weneckiego, a z drugiej biskupa Ignacego Krasickiego? Albo gdzie za płotem przebogatego w rośliny ogrodu botanicznego znajdziemy potężne bunkry, pamiętające czasy I wojny światowej?
W swej różnorodności Podkarpacie oferuje kilka szlaków tematycznych, na których zapoznamy się nie tylko ze szlacheckimi rezydencjami, drewnianą architekturą, czy przyrodą regionu, ale spróbujemy świetnych win i skosztujemy mnóstwa wyśmienitych, regionalnych wyrobów. W naszym cyklu „Nie samymi Sudetami człowiek żyje…” zapraszamy Was na Podkarpacie, gdzie wraz z Podkarpacką Regionalną Organizacją Turystyczną odwiedziliśmy kilka miejsc znajdujących się na Karpackim Szlaku Ogrodów i Domów Historycznych.
1. Baranów Sandomierski: Biały zamek Leszczyńskich
2. Sieniawa: Z wizytą u księżnej Izabeli
3. Przeworsk: Niezwykła kolekcja w dziwnym domu
4. Łańcut: Muzeum w kapciach
5. Dubiecko: Z diabłem i biskupem za pan brat
6. Bolestraszyce: Prawie jak w raju
7. Krasiczyn: Piękno sgraffitowego szaleństwa
8. Kombornia: Gościnny dom kuchnią i winem słynący
9. Kopytowa: Zaskakująco szlachecki zaścianek
Baranów Sandomierski: Biały zamek Leszczyńskich
Zamek w Baranowie Sandomierskim położony jest na szerokiej równinie nadwiślańskiej. Jego rzucająca się w oczy biel, malowniczo kontrastuje z ciemną zielenią otaczającego go, zadbanego parku. Zamek zbudowali Leszczyńscy herbu Wieniawa, ród z dalekiej Wielkopolski
Bolestraszyce: Prawie jak w raju
Nie mamy wiarygodnych opisów biblijnego raju, więc nie pozostaje nam nic innego, jak uruchomić wyobraźnię, zmieszać ją z naszym wyobrażeniem piękna i spokoju, do tego dodać szczyptę osobistych preferencji i już mamy miejsce, które przynajmniej dla własnych potrzeb, nazwać możemy rajem
Dubiecko: Z diabłem i biskupem za pan brat
Średniowieczne, podkarpackie lasy pełne były potężnych drzew, w tym okazałych dębów. W okolicach dzisiejszego Dubiecka dębów było tak wiele, że powstała w XIV wieku miejscowość otrzymała swą nazwę w nawiązaniu do tych majestatycznych drzew. Dzisiejsza wieś, do 1934 roku była miastem
Kombornia: Gościnny dom kuchnią i winem słynący
Kombornia to sporej wielkości wieś, której korzenie sięgają XV wieku. W przeszłości była w posiadaniu panów zamku w Odrzykoniu. Jej nazwa pojawia się na kartach historii regionu podkarpackiego. Nic dziwnego, skoro miejscowość leżała w pobliżu szlaków handlowych na Węgry i do Lwowa
Kopytowa: Zaskakująco szlachecki zaścianek
Górzysta okolica, w której położona jest Kopytowa, jest wartością samą w sobie, ale wieś posiada jeszcze magnes, który powoduje, że każdego roku odwiedzają ją tysiace osób, które interesują się nie tylko regionem, ale przede wszystkim kulturą szlachecką. To modrzewiowy dwór...
Krasiczyn: Piękno sgraffitowego szaleństwa
Zamek w Krasiczynie wygląda, jakby był malowany, jest wprost przepiękny. Na jego ścianach znajdują się jednak nie malunki, a sgraffito, tworzone mozolnie przez renesansowych artystów w tynku. Przez historyków sztuki, krasiczyńska rezydencja powszechnie uznawana jest za jeden z najcenniejszych zabytków architektury
Przeworsk: Niezwykła kolekcja w dziwnym domu
Pałac w Przeworsku wygląda cokolwiek osobliwie. Powiedzmy to otwarcie: przyciężka bryła budynku wręcz nie zachęca do odwiedzin – jakże jej daleko do architektonicznej lekkości innych tego typu rezydencji szlacheckich... No, ale o gustach się przecież nie dyskutuje
Sieniawa: Z wizytą u księżnej Izabeli
W Sieniawie, niewielkim miasteczku położonym ponad doliną Sanu, na miłośników Sudetów czeka nie lada niespodzianka. Któż bowiem chociaż raz nie zetknął się ze wspomnieniami księżnej Izabeli Czartoryskiej z jej podróży w 1816 roku, zawartych w książce „Dyliżansem przez Śląsk”?
Łańcut: Muzeum w kapciach
Jako dziecko, nie lubiłem muzeów. Dlaczego? Między innymi z powodu niewygodnych kapci, które trzeba było zakładać, by nie porysować muzealnych podłóg, z powodu pań z marsowymi minami, które co rusz strofowały zwiedzających swoim pełnym pretensji "nie dotykać"